Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Małgorzata Tracz: musimy jeszcze w tym roku zamknąć branżę futerkową w Polsce
 Janusz  Schwertner
Janusz Schwertner 23.04.2024 19:04

Małgorzata Tracz: musimy jeszcze w tym roku zamknąć branżę futerkową w Polsce

Małgorzata Tracz
fot. East News, Paweł Wodzyński

Chodzenie w futrze to obciach. Nie ma żadnego powodu, byśmy pozwalali na dalsze zabijanie zwierząt - mówi Gońcowi Małgorzata Tracz z Koalicji Obywatelskiej. Dziś w filmie “Krwawy biznes futerkowców. Post scriptum” ujawniliśmy, że pracownicy jednej z ferm należących do holenderskich właścicieli znęcali się nad norkami.
 

W SKRÓCIE:

  • W filmie “Krwawy biznes futerkowców. Post Scriptum” ujawniamy szokujące dowody na przemoc wobec zwierząt
  • Podstawiony przez Otwarte Klatki aktywista ukradkiem nagrywał powtarzające się przypadki agresji. Stowarzyszenie skierowało już sprawę do prokuratury
  • Czy zabijanie zwierząt na futro zostanie zakazane? - Jest to dla mnie priorytet w tej kadencji. Liczę, że jeszcze w tym roku uda się zmienić przepisy - zapowiada Małgorzata Tracz z Koalicji Obywatelskiej

- Naprawdę nie ma powodu, byśmy pozwalali na dalsze hodowanie zwierząt na futro i narażali je na tak ogromne cierpienie - mówi w rozmowie z Gońcem Małgorzata Tracz, przedstawicielka Zielonych, partii współtworzącej Koalicję Obywatelską.

W Gońcu ukazał się film "Krwawy biznes futerkowców. Post scriptum”, w którym ujawniliśmy kolejne w ostatnich latach dowody na znęcanie się nad zwierzętami na fermach norek.

ZOBACZ FILM “KRWAWY BIZNES FUTERKOWCÓW. POST SCRIPTUM”!

Goniec ujawnia: Cierpienie bez końca. Tak w Polsce dręczy się zwierzęta zabijane na futro

Branża schyłkowa

Zdaniem posłanki, hodowle norek to już "branża schyłkowa”. - W większości państw europejskich albo obowiązuje zakaz, albo dochodzi do naturalnego wygaszenia biznesu ze względu na podnoszenie norm związanych z dobrostanem zwierząt. W rezultacie zmieniających się standardów hodowle stają się zwyczajnie nieopłacalne - mówi Małgorzata Tracz.

- Niestety Polska jest wciąż tym krajem, gdzie dyskusja trwa. Mam nadzieję, że kolejna - siódma w ostatnich latach - próba podejścia do zakazu hodowli zwierząt na futra w tym roku się powiedzie - mówi przedstawicielka Zielonych.

W rozmowie z Gońcem przyznaje, że sama zdecydowała się kandydować do Sejmu, między innymi po to, by doprowadzić do zakazu.

- Jest to dla mnie priorytet w tej kadencji. Moi wyborcy tego ode mnie oczekują. Powtarzają nieraz: "głosowałam na panią, bo wiem, że pani się tym tematem zajmie, że pani doprowadzi do tego, że futra zostaną odesłane do historii”. I ja tej obietnicy chcę dotrzymać - deklaruje posłanka, która pracuje dziś nad przepisami zakazującymi dalszego prowadzenia hodowli.

Jak dodaje, nie ma też powodu, by narażać osoby mieszkające w pobliżu ferm "na ciągły odór i plagi owadów”. - Ci ludzie są w potrzasku, bo z jednej strony przebywanie w zanieczyszczonym środowisku, w ciągłym smrodzie, jest mocno niekomfortowe. A z drugiej: ceny należących do nich nieruchomości spadają, przez co nawet, jakby chcieli, nie mogą swoich domów korzystnie sprzedawać - tłumaczy posłanka.

-  Do tego dochodzą kwestie środowiskowe. Odchody zwierząt hodowanych na futra zanieczyszczają wody gruntowe, powietrze. Poza tym zwierzęta często uciekają z ferm. Szczególnie norki sieją potem spustoszenie w naszych ekosystemach leśnych - dodaje.

"Piątka dla zwierząt". Tracz: PiS się po prostu wystraszył

Małgorzata Tracz przyznaje, że w Sejmie wciąż jest "wielu posłów, którzy popierają hodowców”. - Jednak presja społeczna jest coraz większa. Coraz więcej ludzi mówi, że noszenie futra jest obciachem, że hodowanie zwierząt, które ogromnie cierpią w tej hodowli, to nonsens. Ponad 70% ludzi w Polsce chce zakazu hodowli zwierząt na futra (badanie Biostatu z 2019 r., poparcie dla zakazu wyniosło 73,1 proc.). Mam nadzieję, że w tym Sejmie znajdzie się odpowiednia wola polityczna, bo nie można ignorować głosu większości społeczeństwa - uważa.

- Garstka wielkich hodowców robi wszystko, żeby ta branża przetrwała. Oni w jakiś sposób przedostają się do polityków, szczególnie tych o prawicowych poglądach. Przypomnę tylko, że Szczepan Wójcik, znany hodowca, to pupilek ojca Rydzyka. Choć widziałam przy protestach rolników, że jak pan Wójcik do nich dołączył, to szybko podniósł się raban. To że on się podłącza pod rolników z postulatem utrzymania okrutnej hodowli zwierząt na futra, wzbudziło w nich ogromny sprzeciw. To dobry znak - przekonuje posłanka.

- Z kolei “Piątka dla zwierząt” z 2020 roku była specyficznym projektem. PiS chciał tę sprawę rozegrać PR-owo, pozyskać nowe grupy wyborców, szczególnie młode osoby, które sprzeciwiają się okrucieństwu wobec zwierząt. I wrzucono do tego projektu bardzo wiele aspektów. Była kwestia zwierząt w cyrkach, psów na łańcuchach i przede wszystkim ubój rytualny. Znalazło się wiele grup interesu, które sprzeciwiły się projektowi - przypomina Tracz.

Jak mówi, wówczas “PiS się po prostu wystraszył”. - W ”Piątce dla zwierząt”, jeśli chodzi o futra, zapisy były bardzo daleko idące. Przewidziano tylko jeden rok na wygaszenie hodowli. Nie było przewidzianych żadnych odszkodowań, nie było odpraw dla pracowników i to spowodowało, że branża miała mocne kontrargumenty. Ja tego błędu przy moim projekcie unikam. Mój projekt jest tak naprawdę umową społeczną. On zakłada pięcioletni okres przejściowy, zakłada odszkodowania dla hodowców i odprawy dla pracowników - tłumaczy.

Działaczka Zielonych liczy jednak, że pięcioletni okres przejściowy w sposób naturalny się skróci, ze względu na proponowany przez nią degresywny system odszkodowań. - Im szybciej hodowca zrezygnuje z hodowli, przebranżowi się na inny obszar działalności, tym większy procent odszkodowania uzyska. Więc to będzie taka forma zachęty, by ten krwawy biznes się u nas j zakończył jeszcze szybciej - opowiada.

W rozmowie z nami odnosi się też do materiału "Krwawy biznes futerkowców. Post scriptum”, w którym pokazaliśmy, w jaki sposób pracownicy fermy należącej do holenderskich potentatów branży futrzarskiej znęcali się nad zwierzętami.

- Obawiam, że jeśli Polska będzie jedynym państwem w Unii Europejskiej, gdzie dalej ta hodowla zwierząt na futra jest dopuszczalna, to przyjdzie do nas obcy kapitał. Już teraz ponad 25% wszystkich ferm to fermy o kapitale zagranicznym. Przyjeżdżają do nas Duńczycy, Holendrzy. Wykorzystują nasze zasoby, nasz teren, zanieczyszczają nasze środowisko. Zbierają profity, a na nas zrzucają moralną odpowiedzialność za cierpienie milionów zwierząt - mówi ostro.

Tagi: Polska