Wiadomosci.Goniec.pl > Świat > Pierwszy taki strajk od 63 lat. Co się teraz dzieje w Hollywood?
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 15.07.2023 20:13

Pierwszy taki strajk od 63 lat. Co się teraz dzieje w Hollywood?

Strajk aktorów w Hollywood
Rex Features/East News, Iberion

Trzęsienie ziemi w Hollywood, takiej sytuacji nie było od 63 lat. W maju scenarzyści rozpoczęli strajk przeciwko niskim pensjom i wykorzystaniu sztucznej inteligencji w przemyśle filmowym i telewizyjnym. 13 lipca dołączyli do nich aktorzy. Co to oznacza w praktyce i jak ta sytuacja odbije się na światach wielkiego i małego ekranu?

Kulisy konfliktu ze studiami filmowymi. Najpierw zastrajkowali scenarzyści

Strajki scenarzystów zdarzają się w Stanach Zjednoczonych co kilka-kilkanaście lat. Ten wybuchł w szczególnych okolicznościach - pandemia COVID-19 nieodwracalnie zmieniła kino, wysoka inflacja nie oszczędziła przemysłu rozrywkowego, a wisienką na torcie jest ewoluująca z dnia na dzień sztuczna inteligencja, która zagraża m.in. artystom.

Jeden z głównych punktów sporu pracowniczego dotyczy mediów strumieniowych. Związek scenarzystów, czyli Writers Guild of America (WGA), twierdzi, że reprezentujący 350 producentów filmowych i telewizyjnych Alliance of Motion Picture and Television Producers (AMPTP) obniżył znaczną część średnich dochodów scenarzystów w porównaniu z poprzednią dekadą. Strajkujący chcą również, aby sztuczna inteligencja, taka jak ChatGPT, była używana wyłącznie jako narzędzie, które może pomóc w badaniach lub ułatwić pomysły na scenariusze, nie zaś być czymś, co zastąpi scenarzystów.

Jedną z kwestii spornych jest to, że Gildia chce, aby wymagania dotyczące “obowiązkowego personelu” i ”okresu zatrudnienia” zostały dodane do ich umowy, co wymagałoby, aby wszystkie programy były obsadzone minimalną liczbą scenarzystów przez minimalny okres czasu "czy są potrzebni, czy nie”. Pojawiły się też oczywiście postulaty socjalne. Propozycją, za którą opowiada się WGA, jest zapewnienie każdemu członkowi zespołu piszącego własną emeryturę i własne fundusze na opiekę zdrowotną. AMPTP odrzuciło tę opcję i nie przedstawiło kontrpropozycji.

WGA oszacowała, że jej propozycje przyniosłyby scenarzystom około 429 milionów dolarów rocznie, zaś oferta AMPTP - 86 milionów dolarów. Stawka jest więc wysoka i jest o co walczyć.

18 kwietnia 97,85% członków Writers Guild of America zagłosowało za strajkiem, jeśli do 1 maja nie uda im się osiągnąć zadowalającego porozumienia z Alliance of Motion Picture and Television Producers. AMPTP prowadził długie negocjacje z WGA w imieniu Amazon Studios (a także MGM Holdings), Apple Studios, Lionsgate, NBCUniversal, Netfliksem, Paramount Global, Sony Pictures, Disneyem i Warner Bros. Discovery, ale nie udało się osiągnąć porozumienia przed wyznaczonym terminem. W rezultacie kierownictwo obu filii WGA (wschodniej z siedzibą w Nowym Jorku i zachodniej w Los Angeles) jednogłośnie zatwierdziło strajk, który rozpoczął się 2 maja.

12 lipca, a więc dzień przed dołączeniem do strajku aktorów, serwis Deadline poinformował, że AMPTP i główne hollywoodzkie studia planują powrót do negocjacji z WGA najwcześniej pod koniec października 2023 roku, najwyraźniej chcąc wziąć scenarzystów na zmęczenie. Dyrektorzy studia, którzy anonimowo rozmawiali z dziennikarzami, stwierdzili, że do października wielu scenarzystów będzie miało problemy finansowe, co pozwoli studiom sprawniej dyktować warunki każdej nowej umowy. Przedstawiciele AMPTP zdystansowali się od anonimowych źródeł, twierdząc, że nadal są zdecydowani podpisać umowę tak szybko, jak to możliwe.

Prezeska SAG-AFTRA (Gildii Aktorów) Fran Drescher (znana m.in. z roli Fran Fine z sitcomu CBS “Pomoc domowa”, czyli pierwowzoru postaci Agnieszki Dygant z serialu TVN “Niania”) i wiceprezes wykonawczy Ben Whitehair pikietowali z WGA już w maju. Znaczna liczba innych podmiotów również przyłączyła się do pikiet lub w inny sposób wyraziła poparcie dla strajku scenarzystów. Całościowe dołączenie aktorów do osób, które piszą dla nich historie i dialogi, było tylko kwestią czasu.

Nie żyje syn Sylwii Peretti z "Królowych życia". Tragedia pod osłoną nocy

Gildia Aktorów dołączyła do strajku

13 lipca do scenarzystów w końcu dołączyli aktorzy. Po to, aby mogli wziąć udział w strajku, przyspieszono premierę “Oppenheimera”. Odtwórcy ról w najnowszym filmie Christophera Nolana, który już 21 lipca (podobnie jak “Barbie”) trafi do kin na całym świecie, mimo to opuścili projekcję w Londynie. Dlaczego? O tym poniżej.

Negocjatorzy największego aktorskiego związku zawodowego SAG-AFTRA zarekomendowali takie posunięcie po zerwaniu rozmów z wytwórniami. Fran Drescher, która kieruje pracami związku, przekazała, że w trakcie negocjacji postawa wytwórni wobec aktorów była "obraźliwa i pozbawiona szacunku".

Postulaty aktorów są niemal identyczne, jak te podnoszone przez scenarzystów. Chcą podwyżek wynagrodzeń podstawowych, a także wypłat z zysków ze sprzedaży filmów, seriali i programów serwisom streamingowym. Ponadto oczekują zapewnienia, że nie zostaną zastąpieni sztuczną inteligencją. Zrzeszenie wytwórni Alliance of Motion Picture and Television Producers, które reprezentuje m.in. Netfliksa czy Disneya, stwierdziło, że jest "głęboko rozczarowane" porzuceniem negocjacji o tym, jak złożyło propozycję "historycznych podwyżek" oraz "przełomową propozycję ws. sztucznej inteligencji, które chroni cyfrowe wizerunki aktorów".

Odtwórcy ról jednak poważnie obawiają się, że ich cyfrowe wizerunki będą wykorzystywane bez ich zgody lub odpowiedniego wynagrodzenia. - [Studia - przyp. red.] proponują, aby nasi aktorzy mogli być skanowani, otrzymywali wynagrodzenie za jeden dzień, a posiadacz ich wizerunku, ich podobizny będzie mógł go używać przez resztę wieczności - tłumaczył Duncan Crabtree-Ireland, główny negocjator w proteście i dyrektor wykonawczy SAG. 

A kto protestuje? SAG-AFTRA liczy 160 tys. członków, w tym wiele największych światowych gwiazd, takich jak Tom Cruise, Angelina Jolie czy Johnny Depp. Wiele z topowych sław już od dawna głośno wspiera strajk scenarzystów. Choć na aktorskich pikietach z pewnością będzie można ujrzeć coraz więcej wielkich nazwisk, to strajk nie ma na celu przyniesienia większej ilości pieniędzy ludziom, którzy już mają na koncie miliony. Największe gwiazdy po prostu nie mogą zyskać finansowo na strajku, gdyż ich agenci negocjują indywidualne kontrakty ze studiami, które znacznie przekraczają minima związkowe. Nie jest więc zaskakujące, że gra toczy się przede wszystkim o aktorów drugo- i trzecioplanowych. Gildia żąda, aby otrzymywali oni wyższe wynagrodzenie podstawowe. Domaga się też, by wypłacano im więcej pieniędzy za powtórki filmów i programów, w których wystąpili.

Wielce istotne jest dopasowanie warunków pracy do rynku zdominowanego przez serwisy streamingowe, których przychody - w przeciwieństwie do twórców - wciąż rosną. - W starym modelu oni [aktorzy - przyp. red.] też korzystali z sukcesu filmu. W nowym nie wiedzą, co dzieje się za kulisami, ponieważ streamerzy się tym nie dzielą - powiedział BBC Kim Masters, redaktor naczelny serwisu Hollywood Reporter. Studia twardo bronią się jednak przed postulatami strajkujących. - Aktorzy mają oczekiwania, które nie są realistyczne. W destrukcyjny sposób dokładają jedynie do wyzwań, przed którym już stoi ta branża - ocenił Bob Iger, szef studia Disney.

Co czeka Hollywood?

Choć strajki w przemyśle filmowym zdarzają się co kilka lat, takiego obrotu spraw nie pamięta większość osób związanych z Hollywood. Równoczesny strajk scenarzystów i aktorów nie zdarzył się tam bowiem od 63 lat, kiedy SAG był kierowany przez Ronalda Reagana - przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, który, zanim zasiadł w Gabinecie Owalnym, mógł pochwalić się imponującą karierą (zagrał w ponad 50 filmach, był również aktywny w telewizji). Ostatni strajk aktorów odbył się zaś w 1980 roku.

Jak ta wyjątkowa sytuacja obije się na przemyśle filmowym i telewizyjnym? Od początku strajku scenarzystów, który rozpoczął się na początku maja, produkcja hollywoodzka znacznie zwolniła. Już dziś w amerykańskiej telewizji większość wieczornych programów stanowią powtórki. Dołączenie do akcji aktorów oznacza de facto konieczność wstrzymania prac wytwórni filmowych i nie tylko.

Protestujący zapowiedzieli, że wkrótce ogłoszą listę projektów, które z powodu strajku scenarzystów zostały zamknięte lub utknęły w martwym punkcie. Produkcje z gotowymi scenariuszami, takie jak oczekiwany drugi sezon "Władcy Pierścieni: Pierścieni władzy", dotychczas mogły być kontynuowane, choć bez scenarzystów na planie. Teraz sytuacja będzie jeszcze bardziej dramatyczna. Staną prace nad powstającymi dopiero filmami, a konsekwencje dotkną nawet tych dzieł, nad którymi prace na planie zostały już zakończone. Protestujący nie będą dostępni m.in. do dokręcenia powtórek. Oznacza to, że duża część pracy koniecznej przy produkcji filmów stanie się niemożliwa. 

Wstrzymana zostanie też emisja wielu programów telewizyjnych. Choć ich producenci liczą, że w niektórych przypadkach uda im się zawrzeć dodatkowe umowy z wykonawcami, aby umożliwić kontynuację pracy. Nie chodzi zresztą tylko od bezpośrednią pracę nad filmami. Strajk uniemożliwia członkom związków promowanie programów telewizyjnych i filmów (unaoczniła to już sytuacja podczas premiery “Oppenheimera”), co oznacza, że jeśli strajk się nie skończy, wpłynie to na premiery i ważne jesienne festiwale filmowe, m.in. tak kluczowe, jak te w Wenecji i Toronto. Aktorzy nie będą uczestniczyli też w oficjalnych galach. Niewykluczone, że może zostać przełożone rozdanie nagród Emmy oraz Comic-Con. 

Duże hollywoodzkie studia już jakiś czas temu przetasowały swoje kalendarze. Na przykład Disney niedawno przełożył premiery kilku filmów superbohaterskich spod szyldu Marvela. Jedyne amerykańskie produkcje, które mogą być kontynuowane, to kilka oper mydlanych, które działają na nieco innych zasadach, a także reality show i teleturnieje. Z tego powodu Fox w tym tygodniu ujawnił jesienny program telewizyjny pełen nieskryptowanych seriali, takich jak Kitchen Nightmares i Lego Masters. Szału nie ma.

Czy strajk dotknie jedynie amerykańskich planów filmowych i telewizyjnych? Choć SAG-AFTRA to amerykański związek zawodowy z siedzibą w Los Angeles, nie oznacza to, że wpływ wydarzeń ograniczy się do granic USA. Aktorzy zrzeszeni w SAG pracujący nad filmami czy serialami kręconymi w Europie, Australii czy Azji również muszą przerwać pracę.

Ile może potrwać strajk? Historycznie, hollywoodzkie strajki miały bardzo różną długość - niektóre trwały kilka miesięcy, zaś inne... trzy godziny. - To zależy od nich. Jesteśmy otwarci na rozmowy z nimi dziś wieczorem - powiedziała prezeska SAG-AFTRA Fran Drescher na czwartkowej (13.07) konferencji prasowej, odnosząc się w swojej wypowiedzi do studiów filmowych. Wiadomo, że obie strony postrzegają swoje interesy jako egzystencjalne, więc żadna z nich łatwo się nie podda. Wiele osób przewiduje, że strajki potrwają co najmniej do jesieni. - Wierzcie mi, nasze serce krwawi, że musieliśmy podjąć tę decyzję. Ale nie możemy nie dostać tego, na co ci członkowie zasługują, ponieważ będzie tylko gorzej - mówiła Drescher.

I teraz kluczowe pytanie. Ile to wszystko kosztuje? Przemysł filmowy i telewizyjny to nie tylko zawody stricte artystyczne i techniczne, ale też udział niezliczonej ilości firm związanych z księgowością, cateringiem, transportem i szeregiem innych usług. Finansowe skutki hollywoodzkiego strajku są więc trudne do oszacowania, jednak niewątpliwie są ogromne. Piętnaście lat temu, kiedy strajkowali scenarzyści, a był to protest 100-dniowy, straty opiewały na nieco ponad 2 miliardy dolarów, co przekłada się na 20 milionów dolarów dziennie. Po uwzględnieniu inflacji jest to prawie 30 milionów dolarów dziennie straconych w samej Kalifornii…

Źródło: Deadline, Hollywood Reporter, Variety, CNN