Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Jan Krzysztof Ardanowski dla Gońca o nowej partii. "Kaczyński staje się obciążeniem"
Bartłomiej  Binaś
Bartłomiej Binaś 15.07.2024 08:52

Jan Krzysztof Ardanowski dla Gońca o nowej partii. "Kaczyński staje się obciążeniem"

Jan Krzysztof Ardanowski
fot. Jan Bielecki/East News

- Kiedyś to była siła PiS-u, że jednak słuchano tego, co społeczeństwo myśli. Teraz kierownictwo uważa, że wszystkie rozumy zjadło i samo chce o wszystkim decydować, a jak ludzie tego nie rozumieją, to tym gorzej dla nich - mówi w rozmowie z Gońcem Jan Krzysztof Ardanowski, który przymierza się do stworzenia nowej partii na polskiej scenie politycznej.

"PiS nie chce słuchać głosu społecznego"

Bartłomiej Binaś: Skąd decyzja o założeniu nowej partii?
Jan Krzysztof Ardanowski: Sytuacja tego wymaga. Znaczna część środowisk prawicowych i centroprawicowych twierdzi, że nikt ich nie reprezentuje, że Prawo i Sprawiedliwość przestało być ich wiarygodną reprezentacją. Ja jak najlepiej życzę PiS-owi, niech szuka pomysłu na siebie, chociaż widzę całkowite zabetonowanie i właściwie trwanie z czekaniem na cud, na to, że się obecna koalicja na tyle skompromituje, że społeczeństwo się od niej odwróci. Ja uważam, że nawet jeżeli tak będzie, a ten proces powoli zauważam, to ludzie nie wrócą do głosowania na PiS.

Jednocześnie jest wielu ludzi o podejściu centroprawicowym, zdroworozsądkowym, patriotycznym. To są również ludzie, którzy odnoszą się pozytywnie do polskiej tradycji, chrześcijaństwa i martwią się tymi wszystkimi zmianami obyczajowymi, które są w Polsce na siłę forsowane. To są również grupy zawodowe, przede wszystkim rolnicy, które są rozczarowane obecną władzą, ale również mają wiele uwag i pretensji do Prawa i Sprawiedliwości, w dużej mierze uzasadnionych. Są niechętne obecnej władzy, uważają, że ta władza ich oszukała, również skłócając rolników przy okazji protestów.

Będzie pan główną twarzą tych zmian?
Są oczekiwania już od dawna formułowane wobec mnie, skoro dostrzegam mankamenty w działalności PiS-u i miałem odwagę o nich mówić. Gdyby to było tak, że nagle ktoś dostał olśnienia po przegranych wyborach, to byłby niewiarygodny. Ale ja o tym, co trzeba zrobić w Prawie i Sprawiedliwości, jak wyciągać wnioski z popełnianych błędów mówię od dawna. Mówią o tym też inni, wybitniejsi ode mnie, profesor Nowak, czy Klub Ronina. To są prawicowi intelektualiści, życzliwi PiS-owi, którzy mówią otwarcie, że z takim kierownictwem PiS już niczego nie wygra. To powinno skłaniać również i Kaczyńskiego, który traktuje tę partię jak prywatną własność, do jednak pewnej refleksji, do stwierdzenia – może przykrego – że staje się powoli obciążeniem tej partii, a nie wartością dodaną.

Jarosław Kaczyński powinien już dawno oddać władzę w PiS-ie?
Powinien dokonać zmiany kierownictwa, samemu zatrzymując sobie prezesowanie honorowe, mając do końca życia i pełni władz umysłowych wpływ na tę formację, a nie kurczowo trzymać się partyjnego stołka. Zresztą jest w tym utwierdzany przez to najbliższe otoczenie, które go izoluje w pewnym sensie od realności świata. On sądzi, że w dalszym ciągu dysponuje jakimiś mitycznymi "dywizjami", nie rozumiejąc, jak się zmienia społeczeństwo i nie rozumiejąc, że PiS będzie kurczącą i zmniejszającą się partią, również ze względu na demografię i odchodzenie starszych roczników. Młode roczniki nie chcą słyszeć o Prawie i Sprawiedliwości.

Jest już jasno określony plan na nową partię?
Podjąłem decyzję, że chcę stworzyć taką formację centroprawicową, chadecką, ludową, ale chcę ją tworzyć w inny sposób, niż do tej pory powstawały partie – szczególnie na prawicy. Ktoś na kogoś się obraził, pokłócili się panowie w gremiach prawicowych, no to każdy z nich zakłada partię, zostaje jej prezesem, jest tam paru, czasami parudziesięciu ludzi i jak mu się zmieni, jak mu inaczej czapka stanie, to partia się rozlatuje. 

Tak było do tej pory, zresztą uważam, że ci, którzy są niechętni nowej partii - a na pewno w PiS-ie takie głosy są - właśnie na to liczą, że to znów będzie nieudana inicjatywa. Ja zamierzam z ludźmi, którzy chcą wspierać inicjatywę nowego zorganizowania centroprawicy, budować partię nie od góry, nie od posłów, nie od liderów, którzy chcą być prezesami, tylko zebrać te środowiska, które w ostatnich miesiącach, nawet latach, pokazują pewne swoje rozczarowanie do PiS-u.

Nie godzą się na to, że PiS chce być jedynym reprezentantem, a jednocześnie popełniając wiele błędów, nie chce w żaden sposób słuchać głosu społecznego. Kiedyś to była siła PiS-u, że jednak słuchano tego co społeczeństwo myśli, a teraz kierownictwo uważa, że wszystkie rozumy zjadło i chce decydować, a jak ludzie tego nie rozumieją, to tym gorzej dla społeczeństwa.

Skandaliczne sceny w Sejmie. "Piekło kobiet głosami tchórzy"

Celem nowej partii przyszłe wybory parlamentarne

Bronisław Komorowski, komentując wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, powiedział mi niedawno, że jego zdaniem to Konfederacja najbardziej zyskała na "rozczarowaniu" wyborców PiS-em. Podziela pan tę opinię?
Konfederacji nie traktuję jako przeciwników. Ja uważam, że to są ludzie, którzy dobrze Polsce życzą, ale są też między nimi poważne różnice, bo to są trzy różne środowiska, które tylko i wyłącznie z powodów organizacyjno-taktycznych i progu wyborczego funkcjonują razem. Ja nie wiem do końca, co je tam z sobą łączy, ale nie traktuję ich absolutnie jako wrogów.

Oni zagospodarowują tych najbardziej rozczarowanych, o skrajnych prawicowych poglądach, natomiast jest ogromna grupa ludzi o takim myśleniu centrowym, ale szanujących również polską tradycję, odniesienie do chrześcijaństwa, oni szukają swojej reprezentacji. Ja chcę tę partię budować od dołu ze środowiskami, które chcą walczyć o Polskę suwerenną i sprawiedliwą, przeciwstawiającą się lewackiej ideologii superpaństwa europejskiego, a nie godzić się na wszystko, co obecna władza robi. Z nimi stworzyć strategię i program, co będzie już później tylko kwestią techniczną. Stworzyć partię i ukoronować te wszystkie prace, które mogą potrwać parę miesięcy.

Z kim zamierza pan w tej kwestii współpracować?
Nie wykluczam współpracy z którąś z istniejących już partii. Jest ich kilka na scenie politycznej. To jest sprawa całkowicie otwarta, wtedy oczywiście nazwa, logo, skrót.

Są wstępne pomysły na nazwę?
Wszystkie dotychczasowe słowa, które dla Polaków są ważne – polska, patriotyzm, niepodległość, wolność, suwerenność, prawo, sprawiedliwość, wspólnota – były wykorzystywane w różnych nazwach. Nie jest łatwo znaleźć nazwę, która oddawałaby to, o co mi chodzi.

Każdy przymiotnik dodawany do nazwy trochę ją zawęża, czasami może być nawet dla niektórych trudny do zaakceptowania. Nie ma nazwy. Ja bym optował, ale nie będę o tym decydował sam, że bardzo prostą i niewykluczającą, inkluzywną nazwą jest "Partia Polska", lub "Wspólna Polska".

Chciałbym, żeby to była partia zarządzana i kierowana pewną grupową mądrością, a nie znowu powtórzenie tego samego błędu, czyli kolejny Tusk, czy kolejny Kaczyński, któremu się będzie wydawało, że wszystko wie najlepiej, a wokół niego za chwilę będzie wianuszek pochlebców, którzy go będą izolowali od świata.

Ardanowski: PiS nie jest w stanie samodzielnie wygrać wyborów

Jaki będzie główny cel nowej prawicowej partii?
To jest proces, który będzie trwał jakiś czas. Ta partia musi pojawić się w określonym czasie po to, żeby zaistnieć w świadomości społeczeństwa. Jej celem są wybory parlamentarne za trzy lata. Jeżeli nowej organizacji centroprawicy polskiej nie zrealizujemy, to oddajemy Polskę panu premierowi Tuskowi i jego otoczeniu na wiele, wiele lat właściwie walkowerem.

Najbardziej realna jest współpraca z klubem Kukiz’15?
Rozmowy prowadzimy cały czas. Ja szanuję tych trzech posłów, każdy z nich ma swoją specyfikę. Jakubiak jest mocno zaangażowany w sprawy przedsiębiorców, mało kto w Polsce się na tym zna tak jak on. Jarosław Sachajko jest osobą bardzo pracowitą i oddaną polskiej wsi. Paweł Kukiz cały czas przypomina program demokracji bezpośredniej, wzmocnienia społeczeństwa lokalnego, również decydowania poprzez referenda, zmianę ordynacji wyborczej na mieszaną, w części jednomandatowe okręgi, a w części może to być połowa parlamentu z list partii, takie rozwiązania już na świecie istnieją. Nie sądzę, żeby wyłącznie okręgi jednomandatowe były dobrym rozwiązaniem. To jest oczywiście sprawa dalsza, bo to wymaga zmiany konstytucji, ale jego pomysły dotyczące generalnie reguł demokracji w Polsce są bardzo ciekawe i interesujące, więc chcę z nimi próbować to budować, zachęcając również innych posłów. Współpraca z kołem Pawła Kukiza będzie przede wszystkim w Sejmie, natomiast tworzeniem partii będę zajmował się głównie sam, oczywiście przez nich wspierany.

Trzy lata do wyborów parlamentarnych to dużo czasu, aby nowa partia zaistniała w świadomości wyborców.
Dla mnie nie jest istotne ile szabel, ilu posłów w Sejmie ta nowo tworzona formacja przyciągnie. Na trzy lata Sejm jest zabetonowany. Rządzi określona koalicja, która, choć się nie kocha, to władzy nie odda. Cała reszta, będąca opozycją, czy się będzie organizowała w różne koła, kluby, nie będzie miała większego znaczenia przez najbliższe lata. Nowa partia to jest proces, który musi dojrzeć. Chodzi o to, żeby realnie wygrać wybory za 3 lata, a nie porozsadzać swoich ludzi w opozycji w Sejmie, czy w Sejmikach, czy innych samorządach - nie o to chodzi.

Chodzi o to, żeby mieć realny wpływ na władzę w Polsce, a mają go tylko ci, którzy są w stanie zbudować większość parlamentarną, która wyłoni rząd. Trzeba mieć wizję i pomysł na zdobycie tej władzy, a nie czekanie na to, że się obecny rząd skłóci i przewróci i wtedy może elektorat się odwróci i wróci do PiS-u. Nawet jak się odwróci od Tuska, to nie wróci do PiS-u, jestem o tym przekonany. Dlatego też czekałem z tym, aż się skończą wybory, żeby ktoś nie zarzucił mi, że pogarszam wyniki PiS-u. Na mnie zrzucono by odpowiedzialność za przegrane wybory. Trójskok wyborczy się już skończył i teraz jest czas, by spokojnie i bez nerwów budować nową formację centroprawicową.

Jaka przyszłość czeka Prawo i Sprawiedliwość?
PiS w sposób trwały nie jest w stanie już samodzielnie wygrać wyborów. Stracił jakąkolwiek zdolność koalicyjną. Nikt nie chce z nim rozmawiać. Nie to, że on nie chce, bo on już teraz by chciał rozmawiać i z PSL-em i z Konfederacją, tylko że nikt już mu nie ufa. To będzie partia o słabnącym wpływie.

To jest chłodna analiza sytuacji. Ta partia będzie stagnowała, z tendencją do zmniejszania wpływu. Ja jej źle nie życzę, mam nadzieję, że jeżeli przejdzie pewną metamorfozę, zmianę, a mam nadzieję, że w końcu tam jakiś głos rozsądku zaistnieje, bo na razie go nie widzę, to może być również w przyszłości dla tej formacji centroprawicowej, może również dla innych jakimś partnerem koalicyjnym, ale to musi jeszcze dużo się wydarzyć. PiS musi sam się zmienić, bo to, co jest w tej chwili, to jest zabetonowanie i liczenie na to, że kiedyś cudownie wróci się do władzy. Tutaj cudów nie będzie.

Powiązane
Krzysztof Jackowski
Quiz. Czy masz zadatki na jasnowidza? Sprawdź, czy dorównasz Jackowskiemu