Donald Tusk zadzwonił do wyborców KO. "Prędzej spodziewałabym się lotu w kosmos"
Lider PO Donald Tusk zadzwonił do pani Joanny, która wpłaciła na kampanię PO. Przewodniczący Platformy wykonał telefon także do kilku innych osób, które wspierają jego partię przed nadchodzącymi wyborami. Większość z nich była mocno zaskoczona, że mogą porozmawiać z politykiem.
Donald Tusk dzwonił z podziękowaniami do wyborców
Koalicja Obywatelska coraz lepiej sobie radzi w sondażach. Z lipcowego badania Kantar Public wynika, że Prawo i Sprawiedliwość ma poparcie 33 proc., a Koalicja Obywatelska- 32 proc. To akurat skrajnie dobry wynik, ale we wszystkich notowaniach blok pod wodzą Donalda Tuska odrabia straty.
Lider opozycji zdecydował się więc zadzwonić do osób, które wspierają finansowo kampanię PO. – Dzień dobry, Donald Tusk! Dzwonię do pani, bo chciałem bardzo serdecznie podziękować za wpłatę na konto Platformy Obywatelskiej – powiedział pani Joannie były szef rządu. Kobieta odparła, że również dziękuje, gdyż wygrana w wyborach jest "naszą wspólną sprawą".
Ewa Błaszczyk potwierdziła nowe informacje o córce. Doniesienia ze szpitala okazały się prawdąPrzewodniczący PO żartował z rozmówcami
Pani Joanna nie była jedyną osobą, która odebrała telefon od przewodniczącego PO. – Czekaj, Tusk do mnie dzwoni – mówi na nagraniu pan Michał, który odebrał połączenie od byłego premiera. – Widzę, że sensacja towarzyska – odparł żartobliwie polityk.
Niektórzy byli wręcz onieśmieleni. – Nie mogę uwierzyć, że pan do mnie dzwoni – wyznała pani Ewa. Donald Tusk odparł wtedy, że to na pewno on, gdyż jego "R" jest niepodrabialne.
Pani Czesława orzekła z kolei, że “prędzej mogłaby się spodziewać lotu w kosmos”, zaś pani Katarzyna zadeklarowała, że PO może liczyć na głos jej oraz jej rodziny. Pan Stanisław odmeldował, że będzie na kolejnym marszu KO w październiku w Warszawie.
Tusk ogłosił kolejny marsz w Warszawie
Formuła marszowa zdecydowanie spodobała się opozycji, dlatego kilka dni temu Donald Tusk po raz kolejny wezwał do stawienia się w Warszawie. Prośba po części była związana z odpowiedzią polityków na sytuację Joanny z Krakowa.
- Chciałbym w imieniu wszystkich, którzy wierzą we własną siłę i są zdolni do tego, by przeprowadzić zmianę, więc proszę, dajmy nadzieję 1 października i pełną wiarę w zwycięstwo i odsuniemy tych złych ludzi od władzy. [...] Pierwszego października zorganizujemy marsz miliona serc. Jeśli pół miliona ludzi dało nadzieję 4 czerwca, to milion 1 października da już pewność zwycięstwa - przekonywał Donald Tusk.
Źródło: Donald Tusk/Twitter