Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Po co Kaczyńskiemu referendum? Może mieć kluczowy wpływ na wynik wyborów [OPINIA]
Karol Gąsienica
Karol Gąsienica 11.08.2023 21:01

Po co Kaczyńskiemu referendum? Może mieć kluczowy wpływ na wynik wyborów [OPINIA]

Jarosław Kaczyński ogłasza pytanie referendalne
Pawel Wodzynski/East News

Prawo i Sprawiedliwość ujawniło dzisiaj, jak będzie brzmiało pierwsze pytanie w referendum, które ma się odbyć jednocześnie ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Dlaczego partia Jarosława Kaczyńskiego zdecydowała się na przeprowadzenie referendum? Już po pierwszym pytaniu można wysnuć wniosek, iż jest to wyłącznie zabieg wyborczy. 

Kaczyński ujawnił pierwsze pytanie referendalne

W filmie zamieszczonym w piątek (11.08) na profilach Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński ujawnił, że pierwsze referendalne pytanie będzie dotyczyło tego, czy Polacy popierają "wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw". Treść kolejnych mamy poznać w najbliższych dniach. Z kolei na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które odbędzie się w dniach 16-17 sierpnia, ma zostać przyjęta uchwała zarządzająca referendum na 15 października, czyli dzień, w którym odbędą się także wybory parlamentarne.  

O potrzebie przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum politycy Prawa i Sprawiedliwości mówią od kilku miesięcy. Początkowo jednak zaznaczali, że referendum ma dotyczyć kwestii relokacji migrantów i konkluzji, które przyjęto w tej sprawie w Unii Europejskiej. Dotąd nie było jasne, jak mają brzmieć pytanie lub pytania w planowanym referendum. Jak pokazało jednak dzisiejsze oświadczenie, tematyka pytań referendalnych będzie znacznie wykraczała poza kwestię migracji. Pierwsze pytanie już znamy, jedno z pewnością będzie dotyczyło relokacji migrantów, a o czym będą pozostałe? Pojawiają się doniesienia, iż mogą dotyczyć polityki socjalnej, wieku emerytalnego czy polityki unijnej, np. tej związanej z ochroną klimatu. 

Nieoficjalnie: Wyciekły wewnętrzne sondaże PiS. Jarosław Kaczyński blisko magicznej granicy

Pierwsze pytanie ujawnia zamiary PiS

Dotąd można było jedynie przypuszczać, jakie zamiary związane z referendum ma Prawo i Sprawiedliwość. Teraz jednak, kiedy znamy już treść pierwszego pytania, możemy być o tym przekonani. Sposób, w jaki jest ono sformułowane, a także, jak zostało ogłoszone, ujawnia prawdziwe intencje Jarosława Kaczyńskiego. "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw" - zastanówmy się przez chwilę, czego dokładnie to pytanie dotyczy?

Referendum jest zwykle przeprowadzane przed jakąś kluczową decyzją, którą podjąć musi władza. Czy więc teraz przed taką stoimy? Czy ktoś zastanawia się nad sprywatyzowaniem albo, posługując się referendalnym słownictwem, "wyprzedażą" któregoś z państwowych koncernów? Ostatnią dużą transakcją związaną ze sprzedażą państwowej firmy była fuzja Lotosu i Orlenu, przez którą część stacji paliw Lotosu trafiła do węgierskiego MOL-u, a udziały w rafinerii przejęło arabskie Saudi Aramco.

Jeśli więc rząd nie ma nic takiego w planach, to o co dokładnie pyta w referendum? Wygląda na to, że Polacy mają wypowiedzieć się o hipotetycznej sytuacji, którą obóz rządzący kreuje na potrzeby kampanii, strasząc, że jeśli do władzy wróci Donald Tusk, zacznie prywatyzować co popadnie.

Kolejną kwestią, na którą warto zwrócić uwagę, jest słowo "wyprzedaż". Nie bez powodu nie pyta się o prywatyzację czy choćby o sprzedaż, lecz właśnie o wyprzedawanie państwowego majątku. Słowo to po prostu wzbudza dużo większe emocje i kojarzy się bardziej negatywnie od innych. Ostatni argument to sposób, w jaki Prawo i Sprawiedliwość ogłasza kolejne pytania. Bynajmniej nie jest to kampania informacyjna, ale raczej wyborcza. Ogłaszanie kolejnych pytań w innych dniach, budowanie emocji, a nawet sugerowanie, jaką odpowiedź Polacy powinni zaznaczyć przy pierwszym pytaniu. Wszystko to składa się w całość i udowadnia, ile wspólnego plebiscyt organizowany przez PiS ma mieć z prawdziwym referendum. 

Po co Kaczyńskiemu referendum?

Jarosław Kaczyński przekonywał dzisiaj, że dla Prawa i Sprawiedliwości najważniejszy jest głos zwykłych Polaków, a "w sprawach kluczowych" jego partia chce się odwołać do Polaków bezpośrednio, w referendum. Należałoby więc zapytać, czy przez ostatnich 8 lat nie było żadnych "kluczowych" spraw, w których Polacy mogliby się wypowiedzieć, ponieważ PiS nie zorganizowało w czasie swoich rządów żadnego ogólnokrajowego referendum. Robi to dopiero teraz, łącząc je z wyborami parlamentarnymi. Dlaczego?

Dzięki referendum Prawo i Sprawiedliwość będzie mogło prowadzić dwie kampanie jednocześnie - wyborczą i referendalną - przy czym ta druga nie niesie za sobą tylu ograniczeń dotyczących wydatków czy agitacji. Co więcej, obie kampanie będą się na pewno przenikały i granice między nimi będą zatarte na tyle, że w pewnym momencie trudno będzie rozpoznać, co jest agitacją polityczną, a co nie.

Biorąc od uwagę, że to Prawo i Sprawiedliwość formułuje pytania referendalne, nietrudno domyślić się, na czyją korzyść będą one działały. Już po pierwszym z nich widać, że mają one za zadanie wywoływać określone emocje i skojarzenia. W tym przypadku: PiS=obrona polskich interesów, PO=wyprzedaż polskiego majątku. Wydaje się to bardzo proste i przewidywalne, jednak może odnieść zamierzony skutek.

Można się spodziewać, że kolejne pytania dotyczyły będą spraw, w których zdanie większości Polaków jest zgodne z linią partii rządzącej. To, przy odpowiedniej konstrukcji pytań, a także wsparciu określonego przekazu komunikacyjnego, wzmocnionego przez prorządową TVP, może prowadzić do konkretnych zachowań w lokalach wyborczych. Duża część wyborców, szczególnie tych niezdecydowanych, co w rozmowie z portalem Goniec.pl zaznaczył dr Mirosław Oczkoś, podejmuje decyzje dot. wyborów tak naprawdę chwilę przed głosowaniem. W takim wypadku pytania referendalne, które w zamierzeniu partii rządzącej mają pewnie działać, jako tzw. podprowadzające, mogą kierunkować wyborców.

Dla przykładu: do lokalu wyborczego przychodzi osoba niezdecydowana, która przed oddaniem swojego głosu odpowiada na referendalne pytanie dotyczące np. podwyższenia wieku emerytalnego. Wcześniej z kolei poddawana była medialnym komunikatom wywołującym proste skojarzenia (w tym przypadku wskazującym na PO, jako partię, która podwyższyła wiek emerytalny, a PiS, jako ugrupowanie, które cofnęło ten ruch). Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będzie to miało kluczowe znaczenie na jej ostateczny wybór.

Prawo i Sprawiedliwość planuje uczynić z ogólnokrajowego referendum element swojej kampanii wyborczej i można się spodziewać, że treść kolejnych pytań tylko tę tezę potwierdzi.