Wiadomosci.Goniec.pl > Polska > Goniec ujawnia: Prokuratura podejrzewa defraudację 700 tys. zł. w fundacji Filipa Chajzera. Dyrektor wykonawczy usłyszał zarzuty
Wojciech Mulik
Wojciech Mulik 28.05.2024 07:36

Goniec ujawnia: Prokuratura podejrzewa defraudację 700 tys. zł. w fundacji Filipa Chajzera. Dyrektor wykonawczy usłyszał zarzuty

None
Filip Chajzer, fot. screen z Onet.pl

Jeden z dyrektorów fundacji Filipa Chajzera usłyszał zarzut defraudacji ponad 700 tys. zł - ustalił Goniec. Dlaczego w swoim oświadczeniu znany dziennikarz połączył to śledztwo ze sprawą głośnej zbiórki na rzecz 7-letniego Oskara? To pozostaje niejasne.

W SKRÓCIE:

  • Dyrektor wykonawczy Krzysztof Ś. usłyszał zarzuty przywłaszczenia ponad 700 tys. zł z konta fundacji Filipa Chajzera
  • Tymczasem dziennikarz w swoim oświadczeniu próbował w niejasny sposób łączyć to śledztwo z historią małego Oskara, nie informując jednocześnie czego tak naprawdę ono dotyczy
  • Jak wynika z naszych ustaleń, Krzysztof Ś. jest jedyną osobą, która usłyszała zarzuty w postępowaniu prowadzonym przez poznańską prokuraturę
  • Fundacja oskarżyła matkę Oskara o oszustwo dopiero pod koniec współpracy, choć wcześniej sama weryfikowała przypadek chłopca i zorganizowała dla niego zbiórkę
  • Specjaliści twierdzą, że matka chłopca mogła paść ofiarą oszustów chcących naciągnąć ją na drogie, jednak niezgodne ze sztuką lekarską terapie

Prokuratura prowadzi śledztwo ws. defraudacji pieniędzy w fundacji Filipa Chajzera - dowiedział się Goniec. W swoim oświadczeniu opublikowanym na Facebooku dziennikarz próbował w niejasny sposób łączyć prokuratorskie postępowanie z historią małego Oskara, nie informując jednocześnie, czego tak naprawdę ono dotyczy.

Przedstawiciele fundacji oskarżyli też matkę Oskara o oszustwo, choć to sama fundacja najpierw weryfikowała przypadek chłopca, a następnie zorganizowała dla niego głośną zbiórkę, od której pobrała prowizję.

Goniec ujawnia: Fundacja Filipa Chajzera nie wypłaciła matce śmiertelnie chorego dziecka setek tysięcy zł. Jego menadżerka: sprawę bada prokuratura

Nowe fakty: dyrektor fundacji “Taka Akcja” usłyszał zarzuty o defraudację 700 tys. zł

Filip Chajzer w poście opublikowanym na Facebooku zasugerował, że zawiadomił prokuraturę w sprawie domniemanej próby oszustwa, jakiego miała dopuścić się Monika Kozieł.

To matka 7-letniego Oskara, która w 2022 r. wraz z fundacją dziennikarza uruchomiła zbiórkę na rzecz swojego chorego syna.

W osobnym oświadczeniu - niepodpisanym jednak z imienia i nazwiska - przedstawiciele fundacji Chajzera oskarżyli kobietę o wyłudzanie pieniędzy “pod pozorem leczenia chorego dziecka”.

“Fundacja niezwłocznie poinformowała odpowiednie służby oraz prokuraturę o podejrzanej sytuacji, co zaowocowało wszczęciem postępowania w tej sprawie” - mogliśmy przeczytać w dość chaotycznym oświadczeniu przesłanym przez fundację do redakcji “Jastrząb Post”.

To zastanawiające, bo z pisma, jakie otrzymaliśmy z prokuratury, nie wynika, aby toczyło się jakiekolwiek postępowanie dotyczące zbiórki na rzecz Oskara albo sugerowanych przez Filipa Chajzera i jego fundację niezgodnych z prawem działań matki chłopca.

Wiadomo natomiast, że Prokuratura Okręgowa w Poznaniu prowadzi śledztwo, które jest mocno problematyczne dla samej fundacji.

Śledczy podejrzewają bowiem, że w fundacji Filipa Chajzera dochodziło do defraudacji pieniędzy, o czym w grudniu zeszłego roku powiadomił ich sam dziennikarz. Sprawcą przestępstwa miał być współpracownik Chajzera, dyrektor wykonawczy jego fundacji, Krzysztof Ś.

To on proponował Monice Kozieł dodatkowe działania marketingowe za 50 tys. zł, które miały pochodzić ze zbiórki na leczenie jej syna. Przypomnijmy, że pani Monika nie przystała na tę propozycję, uznając ją za nieetyczną.

Jak tłumaczy nam prokurator Łukasz Wawrzyniak, dotychczas zebrane materiały dowodowe pozwoliły na przedstawienie Krzysztofowi Ś. zarzutu przywłaszczenia powierzonych środków pieniężnych z rachunku bankowego fundacji na kwotę ponad 700 tys. zł.

Trudno w związku z tym zrozumieć, dlaczego Filip Chajzer oraz pozostali przedstawiciele jego fundacji w swoim oświadczeniach konsekwentnie milczeli na temat zarzutów, jakie prokuratura postawiła dyrektorowi Krzysztofowi Ś., a jednocześnie sugerowali, że samo postępowanie dotyczy w jakimś stopniu Moniki Kozieł. Ich oświadczenia są po prostu niejasne i zamiast rozwiewać wątpliwości, tylko je potęgują.

Prokuraturę z Poznania zapytaliśmy precyzyjnie, czy bada także sprawę zbiórki na Oskara i analizuje potencjalne oszustwa jego matki.

Odpowiedź śledczych jest jednak jednoznaczna: śledztwo dotyczy finansów fundacji Chajzera, a jedynym podejrzanym w sprawie jest Krzysztof Ś. 

Filip Chajzer
Filip Chajzer, fot. East News

Oświadczenia budzące wątpliwości

Niezależnie od naszych ustaleń, oświadczenie samej fundacji także budzi szereg kolejnych wątpliwości.

Czytamy w nim m.in., że o domniemanych oszustwach pani Moniki fundacja poinformowała organy ścigania “niezwłocznie”. Przy tym wątku warto zatrzymać się na dłużej.

Prokuratura poinformowała nas, że śledztwo zostało wszczęte w grudniu 2023 roku. Podkreślmy: zdaniem fundacji dotyczyło zbiórki na rzecz Oskara. A więc już pod koniec zeszłego roku jej przedstawiciele mieli posiadać wiedzę o matactwach pani Moniki. Dlaczego więc w kolejnych miesiącach nadal przekazywali jej pieniądze ze zgromadzonej zbiórki?

Ani Filip Chajzer, ani jego fundacja nie wyjaśniają tego w swoich oświadczeniach.

Trudno też uznać za logiczne twierdzenia fundacji z jeszcze jednego powodu. Pani Monice została przecież przekazana niemal cała suma wpłacona przez darczyńców. Faktury przestały być regulowane wiosną tego roku. A oskarżenia wobec kobiety fundacja wysunęła dopiero, gdy sprawę opisał Goniec.

Spór o fundusze na leczenie Oskara. Zarzuty i ich weryfikacja

Przypomnijmy: według naszych ustaleń pomiędzy fundacją “Taka Akcja” a Moniką Kozieł, matką Oskara, trwa spór o wypłacenie zaległych 350 tys. zł. Łącznie zebrano na ten cel 1,2 mln zł.

W swoim oświadczeniu Filip Chajzer sugeruje, że doszło do próby wyłudzenia ze strony kobiety. Kreśli także obraz, jakoby kobieta mataczyła w sprawie prawdziwości choroby swojego dziecka. Nie wspomina jednak, że to obowiązkiem fundacji była szczegółowa weryfikacja historii dziecka.

To sama fundacja zorganizowała przecież zbiórkę dla Oskara i sama namawiała do wpłat.

To fundacja na stronie zbiórki informowała, że przerwanie leczenia dla chłopca będzie równoznaczne z “wyrokiem śmierci”.

Ponadto darczyńcy mogli przeczytać, że walka o zdrowie chłopca trwała od lat - “najpierw o postawienie prawidłowej diagnozy”. Wedle informacji znajdującej się na stronie zbiórki zorganizowanej przez “Taką akcję”, u chłopca ostatecznie wykryto zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego, co nazwane zostało “chorobą śmiertelną”.

“Nieleczona każdego dnia zabiera nam cząstkę Oskara” - mogli przeczytać potencjalni darczyńcy.

Monika i Oskar Kozieł padli ofiarą oszustów?

Czy nieoczekiwane zarzuty wobec matki, jakoby wprowadziła samą fundację, a także opinię publiczną w błąd, co do faktycznego stanu zdrowia jej syna są słuszne? Ta sprawa także nie jest czarno-biała.

Goniec wszedł w posiadanie dokumentacji medycznej Oskara. Jest w niej między innymi diagnoza postawiona przez lekarkę z kliniki psychologiczno-psychiatrycznej z Łodzi, która potwierdza wersję matki. U pacjenta stwierdzono autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Takiej samej diagnozy dokonano również w prywatnym gabinecie u specjalisty w Warszawie.

Pogłębionej analizy medycznych dokumentów dokonali  specjaliści współpracujący z Kanałem Zero. W materiale poświęconym sprawie Filipa Chajzera lekarz Jakub Kosikowski stwierdził, że Oskar Kozieł i jego mama sami mogli paść ofiarą oszustów - podejrzanych klinik i rzekomych specjalistów, stawiających mylne diagnozy, tak aby leczenie dziecka generowało olbrzymie koszty finansowe.

Niezależnie jednak od stawianych diagnoz, zadziwiający jest brak refleksji, że to nie na darczyńcach, a na fundacji spoczywał obowiązek ustalenia, w jakim stanie znajduje się dziecko i co na temat jego choroby mówią lekarze.

W swoim oświadczeniu przesłanym do mediów fundacja podkreślała, że udało się przerwać próbę rzekomego oszustwa dotyczącego terapii Oskara Kozieła. W żaden sposób nie wyjaśniła jednak, na czym to oszustwo miało polegać, ani nie przedstawiła żadnych dowodów na poparcie swojej tezy. Wciąż nie wiadomo też, co stało się z 350 tys. złotych, które zostały ze zbiórki na leczenie Oskara.

W swoim oświadczeniu Filip Chajzer wytknął za to matce dziecka, że poprosiła fundację o wykupienie lotu do USA w biznes klasie oraz kupno nowego samochodu. Przedstawił to jako dowód na jej nieczyste intencje.

Monika Kozieł tłumaczy z kolei, że chciała w ten sposób zapewnić choremu synowi dogodne warunki w trakcie długiego lotu, a wynajęcie samochodu było jej potrzebne do kursowania między domem a szpitalem. Swoje auto zostawiła w Polsce.

Nie oceniamy, kto miał jakie intencje w tej sytuacji.  Przytaczamy jedynie argumenty obu stron.

Na końcu warto wspomnieć, że nam Filip Chajzer zarzucił brak rzetelności, a naszą publikację o sprawie zbiórki na Oskara nazwał “szlamem”. Nie sprecyzował jednak, jakie ma konkretnie zarzuty wobec artykułu, albo gdzie rzekomo minęliśmy się z prawdą.

Co więcej, przed publikacją tego tekstu, przez trzy dni próbowaliśmy się skontaktować z przedstawicielami fundacji, samym Chajzerem oraz jego menedżerką. Dzwoniliśmy, pisaliśmy maile, wysyłaliśmy smsy, prosiliśmy o rozmowę. Jedyne co otrzymaliśmy, to krótkie oświadczenie fundacji, w którym ukryty został fakt, że śledczy podejrzewają nie panią Monikę, a dyrektora wykonawczego fundacji, o ogromną defraudację.