Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Lech Wałęsa: Autolustracja? Jestem gotowy!
 Janusz  Schwertner
Janusz Schwertner 15.12.2023 18:01

Lech Wałęsa: Autolustracja? Jestem gotowy!

None
fot. East News, Andrzej Iwańczuk

“Moja ponowna autolustracja jest możliwa tylko w wolnej Polsce. Nie ma problemu, jestem gotowy! Robienie tego w czasach PiS-u byłoby głupotą, bo nie miałbym co liczyć na sprawiedliwy wyrok” - zapowiedział w książce “Wałęsa '80” były prezydent. 

Wygrane w totolotka? Nie kłamałem!

Przedstawiamy fragment książki “Wałęsa '80” autorstwa Kamila Dziubki i Janusza Schwertnera. Książkę można kupić tutaj.

Kamil Dziubka, Janusz Schwertner: W 1978 roku na spotkaniu Wolnych Związków Zawodowych powiedział pan, że do końca pan czysty nie wyszedł z tych spotkań ze Służbą Bezpieczeństwa. Co pan miał wtedy na myśli? 

Lech Wałęsa: To, że w ogóle nie należało z nimi wtedy rozmawiać, a ja jednak to robiłem. Tylko że ja nie znałem wtedy swoich praw! Dopiero jak powstał Komitet Obrony Robotników, to nas zaczęli uczyć, jak się trzeba zachowywać, gdy się do- stanie wezwanie na przesłuchanie. W grudniu 1970 roku nie miałem pojęcia, że mogę odmówić zeznań. Więc zezna- wałem. Mądrze, głupio, ale zeznawałem. 

Pokazywali panu wtedy jakieś zdjęcia? Musiał pan kogoś rozpoznać? 

To nie o to chodziło. Jak ja im się przyznawałem, że szedłem na czele tłumu idącego ze stoczni, to oni brali zdjęcia z tego marszu i pod światło je oglądali. I widzieli, że rzeczywiście jakiś pajac tam z przodu, pięć metrów przed tłumem się pałęta, czymś tam macha. I takie zdjęcia mi pokazywali. Dopytywali mnie, czy to ja. 

Na spotkaniu WZZ w 1978 roku też pan o tym mówił? 

Tak jest. 

I uwierzyli panu? Bo niektórzy twierdzą, że na pole- cenie służb rozpoznawał pan na zdjęciach konkretnych opozycjonistów. 

Panowie, jak ja miałem kogoś rozpoznać, jak dopiero kilka miesięcy w stoczni pracowałem? Przecież tam szedł tłum, całe miasto dosłownie. Kogo ja tam miałem rozpoznać? 

W książce Droga nadziei o zatrzymaniu z grudnia 1970 roku napisał pan tak: „W domu żona, dziecko. Nie miałem pojęcia, co ze mną się może wydarzyć. Jedynym moim celem było wydostanie się stamtąd”. 

To prawda. 

A słynne już wygrane w totolotka? Często wraca ten temat. Zarzuca się panu, że w rzeczywistości wzbogacał się pan poprzez donosy, a nie szczęśliwe wy- grane na loterii. 

Oczywiście, że wygrywałem. Nie kłamałem. Na Kalinowskiego w Gdańsku była kolektura. Pamiętam, jak pobierałem te pieniądze. Miałem cholerne szczęście. 

Podobno ligę angielską pan obstawiał. 

Na pewno to były zakłady piłkarskie. Już nie pamiętam, czy liga polska, czy angielska. Na tym wygrałem największe pieniądze. Czterdzieści pięć tysięcy złotych. Wtedy to było dużo. 

Te czterdzieści pięć tysięcy złotych to była chyba roczna pensja robotnika? 

Oj, chyba nawet więcej. Ile rzeczy sobie wtedy kupiłem! Pierwszy telewizor na pewno kupiłem za totka, pierwsze meble. Meble pamiętam dobrze, bo wtedy dostaliśmy mieszkanie na Stogach. 

Mówiono, że to mieszkanie też pan zawdzięcza przychylności komunistów. 

Wiecie, dlaczego mi dali tamto mieszkanie? Mnie się ono należało, miałem dużo dzieci. Ale przede wszystkim ko- muna chciała mnie wyciągnąć ze środowiska robotników. Ja wcześniej mieszkałem w hotelu robotniczym. Wszyscy tam na głowie sobie siedzieli, więc te relacje były bliskie. I esbecja widziała przecież, że ja próbuję walczyć, agitować. A te Stogi były daleko. Bloki, wokół piach, bo to wy- spa. Tam mnie mogli lepiej kontrolować. Celowo to zrobili. A jak dawali, to brałem. Myślałem sobie: „Wy sobie kombinujcie, a ja to mam gdzieś, swoje będę robił”. Ich podstawowy cel był jasny: wycofać mnie z obiegu dużych skupisk robotniczych. 

Ostatecznie nie udało im się pana wyrwać? 

Nie, bo mieszkanie wziąłem, choć było kiepskie, a i tak swoje robiłem. 

Czas przełomu

Wałęsa gotowy na ponowną autolustrację

Kiedy opublikowano dokumenty z szafy Kiszczaka, zapowiedział pan autolustrację. Wystąpił pan o nią? 

Nie. 

Dlaczego? 

No jak to dlaczego? W takich warunkach? Moja ponowna autolustracja jest możliwa tylko w wolnej Polsce. Nie ma problemu, jestem gotowy! Robienie tego w czasach PiS-u byłoby głupotą, bo nie miałbym co liczyć na sprawiedliwy wyrok. 

Pozwał pan kiedyś Lecha Kaczyńskiego, który stwierdził, że był pan agentem SB o pseudonimie „Bolek”. 

Kazałem mu przeprosić i dałem mu miesiąc. Zagroziłem, że jak tego nie zrobi, to pójdę do sądu. Nie przeprosił i go pozwałem. No ale zginął w Smoleńsku i ta sprawa już się nie rozstrzygnęła. 

Nie jest pan już zmęczony tematem „Bolka”? 

Wiem, że jak poruszam ten temat na jakichś spotkaniach, to ludzie nie chcą słuchać. 

Bo może dla tych, którzy pana kochają, nie ma to żadnego znaczenia? 

Może i tak, ale to jest sprawa honoru i dlatego trzeba to przeprowadzić do końca. 

Książka "Wałęsa '80" z okazji urodzin byłego prezydenta

Z okazji swoich 80. urodzin Lech Wałęsa jeszcze raz – jak sam mówi, już po raz ostatni – zabiera głos, opowiadając o trudnych czasach walki o nową Polskę w latach 80. i 90., a także o szansach, jakie stoją przed naszym krajem w przyszłości. 

Okładka książki

W rozmowie z wielokrotnie nagradzanymi dziennikarzami, Kamilem Dziubką z Onetu i redaktorem naczelnym Gońca Januszem Schwertnerem, pokazuje się od strony, od jakiej go jeszcze nie znamy. Opowiada o swoim życiu prywatnym, o śmierci syna Przemysława, o relacjach z najważniejszymi postaciami ze świata polityki i kulisach władzy. Ujawnia wciąż nieodkryte historie z początków Solidarności, z okresu stanu wojennego i formowania się pierwszego rządu w wolnej i demokratycznej Polsce.