Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Niecodzienne sceny w Sejmie. Poseł KO ujawnia: "Poczułem się dziwnie"
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 19.01.2024 11:47

Niecodzienne sceny w Sejmie. Poseł KO ujawnia: "Poczułem się dziwnie"

Marcin Józefaciuk
Wojciech Olkusnik/East News

Praca posła potrafi być frustrująca, o czym przekonał się dotkliwie Marcin Józefaciuk z Koalicji Obywatelskiej. Od kilkunastu godzin zdjęcie polityka krąży w mediach społecznościowych i jest tam szeroko komentowane. Wszystko przez sytuację, jaka miała miejsce w czwartek (18 stycznia) w polskim Sejmie. Sam Józefaciuk zdążył już skomentować zdarzenia w rozmowie z Onetem, przyznając, że gdy wyszedł na mównicę, poczuł się “dziwnie”. O co chodzi? Wyjaśniamy.

Zaskakująca sytuacja w Sejmie

Sejm przyzwyczaił nas już do tego, że nieustannie potrafi zaskakiwać, ale takiej sytuacji nie spodziewał się chyba nikt. Co prawda w przeszłości przekonywaliśmy się już wielokrotnie o tym, iż posłowie zazwyczaj do pracy się na palą, pojawiając się na sali plenarnej czy komisjach tylko po to, by wziąć udział w ważnym głosowaniu lub podpisać listę obecności, jednak to, co wydarzyło się przy Wiejskiej w czwartek (18 stycznia), powinno budzić ogromne oburzenie.

Wszystko miało miejsce podczas wystąpienia na mównicy posła Marcina Józefaciuka z Koalicji Obywatelskiej, który postanowił uczcić Międzynarodowy Dzień Kubusia Puchatka. Z tej okazji polityk, a także nauczyciel, cytował książkę autorstwa A. A. Milne, sięgając po jej wiele mówiące fragmenty. Był to zapewne jeden z niewielu momentów, gdy w Sejmie rzeczywiście padły słowa, przez większość osób oceniane jako bezsprzecznie mądre. Szkoda tylko, że praktycznie nikt nie miał okazji ich usłyszeć.

Wielka awantura pod więzieniem Macieja Wąsika. Do akcji wkroczyła policja

Marcin Józefaciuk mówił do pustej sali

Jedynym, ale ogromnym, problemem wystąpienia posła Marcina Józefaciuka było to, że gdy pojawił się on na mównicy, na sali plenarnej nie było nikogo, poza kartonowymi Maciejem Wąsikiem i Mariuszem Kamińskim oraz prowadzącym obrady wicemarszałkiem Krzysztofem Bosakiem.

Przyglądając się dzisiejszym i wcześniejszym dyskusjom oraz czytając posty w mediach społecznościowych, myśli głównego bohatera książki, którą cytuję, pasują jak ulał. "Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić". “Są tacy, co mają rozum, są tacy, co go nie mają i już.” - mówił tymczasem w swoim wystąpieniu niezniechęcony Józefaciuk.

Ostatecznie, polityk skończył przemówienie, mimo iż musiał mówić do pustych foteli, a po jego ostatnim zdaniu Krzysztof Bosak zamknął trzecie posiedzenie Sejmu X kadencji. Do przykrych scen odniósł się dopiero później, w wywiadzie dla Onetu. Nie krył wówczas konsternacji.

Poseł nie kryje zdziwienia: "Przecież wiedzieli, że jestem"

Marcin Józefaciuk przyznał, że był to pierwszy raz w jego życiu, gdy zdarzyło mu się mówić do pustej sali, choć zaznaczył również, iż była to sesja oświadczeń poselskich, w której posłowie nie mieli już obowiązku uczestniczyć. Niemniej, jeśli chodzi o niego samego, zawsze jest na sali do końca m.in. z szacunku do innych parlamentarzystów.

Znamienne, że tuż przed jego wystąpieniem, na mównicy pojawili się różni posłowie PiS, ale po tym, jak powiedzieli swoje, opuścili pomieszczenie.

Przecież posłowie wiedzieli, że jestem, było mnie widać. Może mieli ważniejsze sprawy do załatwienia? Może wyszli dlatego, że to była już końcówka obrad? A może po prostu nie interesuje ich, co inni mają do powiedzenia - zastanawiał się.

Józefaciuk, mimo iż naprawdę się stara, wciąż nie jest w stanie pojąć zachowania swoich kolegów po fachu, tłumacząc, że jego przemówienie trwało zaledwie 2 minuty.

Dobrze, że obecny był wicemarszałek i pracownicy przy stole prezydialnym, bo przynajmniej wiedziałem, że ktokolwiek mnie słucha - podsumował cała sytuację.

Źródło: Onet

Tagi: Sejm Polityka