Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Kierowcy Kaczyńskiego znów łamią przepisy. Wcześniej straciliby prawo jazdy, a teraz auto
Daniel Arciszewski
Daniel Arciszewski 16.01.2024 12:06

Kierowcy Kaczyńskiego znów łamią przepisy. Wcześniej straciliby prawo jazdy, a teraz auto

Jarosław Kaczyński
Pawel Wodzynski/East News

W minioną niedzielę kierowcy i ochroniarze Jarosława Kaczyńskiego odwieźli prezesa PiS na mszę świętą. Oczekując na jego powrót, zaparkowali auto w niedozwolonym miejscu. Musiała interweniować straż miejska. Kierowcom lidera Prawa i Sprawiedliwości groził wysoki mandat i odholowanie samochodu.

Kierowcy Jarosława Kaczyńskiego łamią przepisy na potęgę?

Równo 48 godzin po publikacji Gońca dokumentującej skandaliczne łamanie prawa przez kierowców i ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego, nasi reporterzy znów przyłapali ich na naruszaniu przepisów.

O ile ujawniona przez nas kilka dni temu piracka przejażdżka limuzyny Jarosława Kaczyńskiego po centrum Warszawy była przejawem braku odpowiedzialności i narażaniem siebie i innych na zagrożenie, tak najnowsze wykroczenie to prawdopodobnie rezultat przyzwyczajenia do wygodnego życia.

Oba zdarzenia pokazują jednak lekceważący stosunek przybocznych Jarosława Kaczyńskiego do
przepisów drogowych.

GONIEC UJAWNIA: Piracki rajd limuzyny Kaczyńskiego. Ulice Warszawy jak tor wyścigowy [ZOBACZ NAGRANIE]

Limuzyna Kaczyńskiego zignorowała ograniczenia, interweniowała straż miejska

W niedzielę rano prywatni ochroniarze prezesa PiS zajechali przed jego mieszkanie na warszawskim Żoliborzu. Po krótkim przywitaniu wspólnie ruszyli w kierunku centrum. Kaczyński wybierał się na mszę świętą w kościele Świętego Benona. Świątynia ta położona jest w jednym z najpiękniejszych zakątków miasta. Na kierowców nałożone są tu liczne ograniczenia, dzięki którym zabytkowa część stolicy nie zamienia się w plac parkingowy.

W ostatnich latach niejednokrotnie limuzyny Kaczyńskiego podjeżdżały jak najbliżej wejścia kościoła i czekały na niego tuż obok. Tym razem było podobnie. Dwupojazdowa kolumna prezesa najpierw podjechała pod kościół, następnie jeden z kierowców odjechał kawałek dalej, a drugi jak gdyby nigdy nic stal w miejscu, gdzie parkowanie było zabronione - obok znaku informującego o groźbie odholowania samochodu.

Zadzwoniliśmy na straż miejską i zapytaliśmy, co może grozić za taki postój. - 100 zł i 1 punkt karny za postawienie auta w miejscu, gdzie obowiązuje zakaz. Dodatkowo 697 zł za odholowanie i 60 zł za każda rozpoczęta dobę parkingowa - wyjaśniła nam funkcjonariuszka.

Co ciekawe, w czasie, gdy odbywała się msza św., w okolicy kościoła pojawiła się straż miejska. Na jej widok kierowca Kaczyńskiego włączył auto, lecz nadal nie odjeżdżał. Zrobił to dopiero, gdy strażnik podszedł do niego i prawdopodobnie poinformował go o tym, że stoi w niedozwolonym miejscu.

Ile kosztuje ochrona Kaczyńskiego?

Od 2010 roku za bezpieczeństwo prezesa PiS odpowiada grupa założona przez byłych żołnierzy elitarnej jednostki „Grom”. Według doniesień medialnych, firma Grom Group co roku wystawiała partii Prawo i Sprawiedliwość faktury na co najmniej 1,6 mln zł.

Sprawdziliśmy: według sprawozdania finansowego spółki Grom Group za 2020 rok przychody za ochronę prezesa PiS i siedziby partii przy Nowogrodzkiej mogły stanowić przeszło połowę jej całkowitych przychodów.

Kaczyński nie zrezygnował z własnych ludzi, nawet gdy ustawowo przysługiwała mu ochrona SOP. Organy państwa i Grom Group jednak ściśle ze sobą współpracowały. Ochroniarze bez przeszkód mogli poruszać się na terenie Kancelarii Sejmu, a w budynku Kancelarii Premiera grupie oddano do dyspozycji pomieszczenia w pobliżu gabinetu wicepremiera Kaczyńskiego.

Jednak samochody przewożące prezesa PiS nie były i nie są pojazdami uprzywilejowanymi. Mimo to niejednokrotnie można było odnieść wrażenie, że kierowcy polityka mają takie przekonanie. 

Więcej na ten temat można zobaczyć w reportażu wideo przygotowanym przez naszego
reportera Daniela Arciszewskiego na youtubowym kanale Gońca.

Z kolei kilka dni temu ujawniliśmy w Gońcu, że kierowcy odwożący czołowych polityków PiS -Jarosława Kaczyńskiego, Pawła Szefernakera i Rafała Bochenka - sprzed aresztu śledczego na Grochowie (odbywał się tam protest przeciwko zatrzymaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika) do hotelu sejmowego wielokrotnie przekraczali prędkość, nawet o ponad 60 km/h. Łamali też inne przepisy. W wyniku pirackiego rajdu mogliby nawet stracić prawo jazdy. Jak widać, przepisów obowiązujących na polskich ulicach dalej nie traktują poważnie.